Nie widzę różnic między sytuacją matek w Łodzi i innych miejscach w Polsce. Mamy te same problemy. Jesteśmy świadomi niedoskonałości systemu opieki. Wiele zależy jednak nie od dobrych intencji władz administracji rządowej i samorządowej różnych szczebli, lecz stanu kiesy. Na tle kraju nasz region, a Łódź w szczególności wypada pozytywnie. Skutecznie funkcjonują instytucje wspomagające rodzicielstwo – Centrum Służby Rodzinie, Dom Samotnej Matki ,Fundusz Ochrony Macierzyństwa im. Wandy Leszczyńskiej, organizacje adopcyjne.
Z opinii specjalistów, towarzystw naukowych, organizacji pozarządowych, a także z doniesień medialnych, wynika, iż w ostatnich latach pogorszyła się dostępność kobiet ciężarnych i rodzących oraz noworodków do adekwatnej do potrzeb opieki profilaktyczno – leczniczej. Ujawnia się z całą ostrością problem braku miejsc na oddziałach położniczych i noworodkowych, pogarszają się standardy udzielanych świadczeń. W biurze Rzecznika Praw Obywatelskich powstała Karta Praw Kobiety Rodzącej. To ważny dokument i podpowiedź dla wielu resortów.
Nasze niedostatki w zakresie zdrowia prokreacyjnego w Polsce na tle innych krajów Unii Europejskiej znajdują potwierdzenie w sygnowanym przez Ministerstwo Zdrowia raporcie „Zdrowie kobiet w wieku prokreacyjnym 15–49 lat”. Nie mamy się, niestety, czym chwalić.
Macierzyństwo jest spełnieniem każdej kobiety, ale niestety nie każdej jest to dane. Dlatego też ciąża i narodziny powinny być i są pod specjalnym parasolem i opieką państwa. Chodzi nie tylko o zabezpieczenie prawne, materialne kobiet w ciąży i wychowującej maleństwo, ale także zdrowotne, medyczne. Potrzebna jest też sprzyjająca rodzicielstwu atmosfera społeczna. Sporo do powiedzenia mają samorządy i to nie tylko terytorialne, ale też korporacyjne i organizacje społeczne.
Przykładem rozsądnego działania jest program 'Maluch' ogłoszony przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. W jego ramach, instytucje zapewniające opiekę nad dziećmi do trzeciego roku życia mogą składać oferty na dofinansowanie z budżetu państwa. Chodzi o powstawanie nowych i modernizację istniejących żłobków, klubów dziecięcych, zachęcanie do pracy w charakterze dziennych opiekunów.
>> Współczesne kobiety stoją często przed dylematem: kariera czy rodzina. Sprawne połączenie obu kwestii okazuje się dla wielu trudne, czy wręcz niemożliwe. Co by Pani im radziła?
To rzeczywisty dylemat. Praca zapewnia pieniądze, a te byt dla całej rodziny. Z kolei bycie z dzieckiem w pierwszych miesiącach życia kształtuje jego psychikę, ale i kondycje na długie lata. Dlatego całym sercem popieram akcje medialne promujące pracę w domu. To doskonały pomysł łączenia wody z ogniem. Okazuje się jednak, że można...! Każda aktywność jest wskazana i godna poparcia.
>> Matki często biorą sprawy w swoje ręce. Kiedy okazuje się, że po powrocie z urlopu macierzyńskiego czy wychowawczego nie ma dla nich pracy, tworzą własne firmy, otwierają mini domowe przedszkola. Czy Łódź dobrze wypada w porównaniu z innymi miastami, jeśli chodzi o aktywność kobiet? W końcu mamy Panią Prezydent, Panią wojewodę i wicewojewodę...
Nie mam wskaźników, które pozwoliłyby na takie porównania. Jednak nasz przykład inspiruje do działania i podpowiada, że również kobiety mogą zajść wysoko. Moja ocena aktywności łodzianek i mieszkanek innych miast regionu jest więcej niż dobra. Proszę tylko popatrzeć na ogromna liczbę małych, rodzinnych firm, z których wiele powstało i egzystuje z inicjatywy kobiet i młodych matek. Mamy naturalną inklinację do tworzenia aktywnych form pracy w obronie dziecka i rodziny. To procentuje odwagą w podejmowaniu nawet ryzykownych przedsięwzięć. Prawo powinno sprzyjać inicjatywom zmierzających do uruchamiania małych firm. Wszystko powinno być prostsze.
Z radością odnotowuję ostatnie decyzje sprzyjające powstawaniu, szczególnie na wsiach, przedszkoli. Łódzkie może mieć do dyspozycji dodatkowe 20 mln zł. To już drugi zastrzyk unijnych pieniędzy. Dzięki poprzedniej transzy powstało 75 placówek, a wiele mogło rozszerzyć działalność. Jednak miejsc jest wciąż za mało.
>> Jak postrzega Pani sytuację dzieci niepełnosprawnych w naszym mieście. Wiemy, że włącza się Pani aktywnie w działalność charytatywną na rzecz chorych, ubogich i poszkodowanych przez los. Można odmienić ich życie?
Dzieci i młodzież ukształtowaną przez Opatrzność i naturę inaczej, trzeba aktywnie włączać w krąg tzw. normalnego życia. Szansą dla nich jest przebywanie i obcowanie z rówieśnikami. Nie ma lepszej i mądrzejszej metody od uczenia się od innych, podpatrywania lepszych, wzorowania się na mądrzejszych. Przykład jest zaraźliwy. Oddziały przedszkolne i klasy integracyjne sprzyjają rozwojowi młodych z ułomnościami umysłowymi i fizycznymi.
Piękną robotę mają za sobą organizacje charytatywne typu Caritas czy ewangelicka Diakonia. Również harcerze, zarówno z ZHP jak i z ZHR, mają wiele do pokazania i zaoferowania – podczas akcji obozowych młodzież razem się bawi, uczy i wychowuje. Czy może być coś lepszego? W Łodzi działa i rozwija się Fundacja „Kolorowy Świat”, która opiekuje się dziećmi z porażeniem mózgowym. To jedyna taka placówka w regionie. Powinno ich być przynajmniej kilkanaście. I właśnie temu m.in. służą pieniądze z Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki.
Z przykrością stwierdzam, że system prawny ma zbyt wiele luk i niedoskonałości. To niestety obraca się przeciw niepełnosprawnym. Gdy dochodzą do mnie indywidualne skargi, staram się pomóc. Najważniejsze chcieć! Nie ma spraw, których nie można załatwić, jeśli nie od razu, to za chwilę. Takie przesłanie przekazuje moim współpracownikom.
>> Bardzo dziękujemy za rozmowę.